Według chińskiego kalendarza zbliżamy się właśnie do środka zimy. Wyznacza go astronomiczne przesilenie zimowe, moment, kiedy po okresie stopniowego wydłużania nocy i skracania dnia pojawia się tendencja odwrotna – dni stają się dłuższe, a noce krótsze.
Podczas przesilenia zimowego następuje kulminacja ciemności. Z punktu widzenia filozofii taoistycznej mówi się o kulminacji YIN. Do prymarnych cech YIN, obok ciemności, należy zimno, pasywność, ruch do wewnątrz oraz ruch w dół. Tak się jakoś składa, że w naszej kulturze cechom tym przypisujemy negatywne konotacje. Ciemność kojarzy się nam z zabobonem, głupotą, czymś strasznym, a także z szatanem, ucieleśnieniem zła. Wiele osób bojąc się ciemności śpi przy zapalonym świetle, zwierzęta ciemności, jakimi są nietoperze napawają przerażeniem – niektórzy uważają, że mogą wkręcać się we włosy i wypijać krew. Zimno to pocałunek śmierci, po nim każdy staje się zimnym trupem. Zimna suka to bezwzględna, wyrachowana kobieta, psychopatka, zimny drań boleśnie rani niewieście serca. Pasywność w naszej kulturze jest oznaką słabości, życiowego lenistwa, wyuczonej bezradności – wartościowe jest działanie, osiąganie celów. Weźmy pierwszy z brzegu poradnik naszych rodzimych, bądź zagranicznych autorek i autorów, a znajdziecie tam raczej zachętę do wzięcia się w garść, wyjścia z marazmu i zabrania się do pracy nad sobą. Wyjątkiem są tu może książki o hygge – duńskim kluczu do szczęścia. Ruch do wewnątrz kojarzy się z introwertyzmem, a ten jest tępiony – trzeba mieć dużo znajomych na Facebooku i dużo lajków przy ekshibicjonistycznych wpisach, wtedy dopiero jest się cool. „Do wewnątrz” oznacza też kumulowanie, gromadzenie, to z kolei zalatuje z egoizmem, bo przecież wszystkim trzeba się dzielić, rozdać biednym, bardziej potrzebującym – a tacy zawsze się znajdą. I ostatnia cecha YIN – ruch w dół. „Jestem zdołowana”, „on sięgnął dna”, „wspięła się po szczeblach kariery” – te powiedzenia dobitnie obrazują nasze negatywne nastawienie do ruchu w dół. „W dół” oznacza także „do ziemi” – w ziemi są groby, pod naszymi stopami znajduje się piekło, do którego idą dusze potępione na wieczną męczarnię.
Tak, YIN w naszej kulturze nie jest lubiane, to coś, od czego uciekamy, z czym nie chcemy mieć nic do czynienia. Nasza kultura preferuje YANG, czyli jakości związane z jasnością, ciepłem, aktywnością, ruchem na zewnątrz i ruchem w górę. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że YIN – to co materialne, substancjalne jest związane z aspektem żeńskim, a YANG – to co energetyczne i funkcjonalne – z aspektem męskim, nasuwa się od razu wniosek, że wciąż żyjemy w erze patriarchatu.
YIN jest tak samo potrzebne jak YANG, YANG tak samo potrzebne jak YIN. W taoizmie traktuje się je jako jakości nie alternatywne, ale komplementarne. Alternatywa oznacza zastosowanie łącznika „lub”, porównywanie jednego z drugim, ocenę i osądzanie. Coś jest dobre lub coś jest złe, normalne lub nienormalne, ktoś jest przyjacielem lub wrogiem. Komplementarność wymaga stosowania łącznika „i”. Jedno bez drugiego nie istnieje.
Dzięki rozdzieleniu pierwotnego TAO na YIN i YANG powstał ruch, zrodziło się życie. Tak długo, jak YIN i YANG są w równowadze, życie trwa. Gdy ta równowaga jest zaburzona, chorujemy. Zadaniem chińskiego medyka jest przede wszystkim profilaktyka, czyli niedopuszczenie do choroby, a gdy już się pojawi, leczenie polega na przywracaniu równowagi YIN i YANG.
Nasz świat potrzebuje leczenia, bo YANG w dalszym ciągu istotnie góruje nad YIN. Każdy może się przyczynić do jego dobrostanu, uznając za pełnowartościowe takie cechy jak ciemność, zimno, pasywność, ruch do wewnątrz i w dół. Okazja ku temu niebawem. Z 21 na 22 grudnia przypada kulminacja ciemności – możemy celebrować zimowe przesilenie.