”Skoro kara jest dolegliwością zadaną człowiekowi, to można powiedzieć, że w swej istocie jest czymś złym. Jeżeli jest czymś złym, to należałoby ze świadomego wyrządzania tego zła po prostu zrezygnować. Tak twierdzą nierzadcy zarówno w historii, jak i współcześnie przeciwnicy reagowania na przestępstwo za pomocą kary. Kiedyś Nietsche powiedział, że kara bardziej brudzi, niż przestępstwo, na które jest reakcją. Wielu autorów zajmujących się prawem karnym sprzeciwiało się stanowczo stosowaniu kar jako reakcji na przestępstwo, i to nie tylko kary śmierci; ten kierunek, jak wiemy, znalazł szerokie uznanie także w postaci ustaw i dokumentów prawa międzynarodowego, ale przede wszystkim kary pozbawienia wolności. Karę uznawano za „niemoralną samą w sobie jako polegającą na zadawaniu cierpienia drugiemu człowiekowi” (Barth). Nie można, zdaniem przeciwników karania, reagować na zło, jakim jest przestępstwo, przez wyrządzanie innego zła (Tołstoj). Zniewalanie drugiego człowieka przez wymierzanie mu kary jest działaniem przeciwko jego godności, która powinna być nienaruszalna (Vargha). Nie jest specjalnie trudno odeprzeć te argumenty. Nawet jeżeli się uznaje, że kara jest złem, co nie musi być do końca stwierdzeniem trafnym, to i tak nie wyklucza to usprawiedliwienia karania poprzez wykazanie, że dzięki temu złu jesteśmy w stanie zapobiec złu znacznie gorszemu. (…)
Wymaga ustosunkowania się argument kwestionujący dopuszczalność karania ze względu na nienaruszalność godności człowieka. Wydaje mi się, że rzecz ma się dokładnie odwrotnie. Kara jest potwierdzeniem odpowiedzialności człowieka za jego czyny. Jest więc potwierdzeniem też jego wolności, wynikającej z przyrodzonej godności. Właśnie rezygnując generalnie z karania, pomijam w tym miejscu ocenę poszczególnych, konkretnych wypadków, czynimy z człowieka istotę nieodpowiedzialną za swoje czyny i w ten sposób negujemy jego godność. W tym znaczeniu kara ma swój głęboki humanistyczny sens. To stwierdzenie nie uniemożliwia jednak domagania się uzasadnienia kary. Pozwala jedynie, moim zdaniem, na sprzeciw wobec tych nurtów abolistycznych, które negują w ogóle dopuszczalność karania”.
Choć profesor Andrzej Zoll w swoim wykładzie wygłoszonym na Uniwersytecie Jagiellońskim w październiku 2003 roku odnosił się do karania w ujęciu prawnym osób dorosłych i to takich, którym winę przypisać można, to trudno mi się oprzeć nawiązaniu do wciąż obecnych praktyk wychowawczych, stosowanych przez niektórych rodziców wobec dzieci. Karanie, także poprzez bicie lub różne formy psychicznej przemocy, służy ich zdaniem dobru dziecka, czyli „ma głęboki humanistyczny sens”. Przed oczami stoi mi scena z filmu „Fanny i Alexander” Ingmara Bergmana, w której ojczym tytułowych dzieci, surowy protestancki pastor, zasądza, wymierza i wprowadza w czyn okrutne kary – chłostę i izolację.
We wstępie do tegoż wykładu profesor Andrzej Zoll zwrócił uwagę na to, że istnienie kary, jako następstwa winy, datuje się od momentu wprowadzenia chrześcijaństwa, jako obowiązującej religii.
„W naszej cywilizacji wina i kara – dwa pojęcia, które mają stanowić przedmiot naszych rozważań, są bardzo silnie ze sobą związane. Można mówić wręcz o pewnym powiązaniu strukturalnym. Przyjmujemy bowiem, że zasadniczo wina nie powinna pozostawać bez konsekwencji, że ten, kto jest winny, powinien z reguły ponieść odpowiedzialność za to czym zawinił. Poczucie naszej sprawiedliwości wymaga, abyśmy winę kwitowali karą. Jeszcze silniej, już nie „z reguły”, ale z zastosowaniem dużego kwantyfikatora, domagamy się, aby kara była odpowiedzią tylko na zawinienie, aby nikt niewinny nie został ukarany. Te zupełnie oczywiste stwierdzenia są bardzo mocno zakorzenione w naszej świadomości prawnej. Mają głębokie podstawy w naszej kulturze. Ten związek winy i kary kształtował się jednak przez wieki. Z punktu widzenia historycznego jeszcze bardzo niedawno, bo w początkach drugiego tysiąclecia, panowała powszechnie tzw. odpowiedzialność obiektywna. Odpowiadało się za skutki swoich zachowań, bez wnikania w to, czy ten, który skutek spowodował, był jego nastąpienia winny. Pytanie oczywiście powstaje następujące, czy można w ogóle mówić o karze, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, jeżeli funkcją konsekwencji ponoszonych przez sprawcę skutku było przywrócenie porządku prawnego, naprawienie szkody, wynagrodzenie wyrządzonej krzywdy. Nie była jednak ocena moralna czynu i jego sprawcy. Związanie kary z winą nastąpiło już w czasach nowszych, w okresie średniowiecza, niewątpliwie pod wpływem prawa kanonicznego, gdzie pojęcie grzechu i pokuty mają swój znacznie głębszy, nie ograniczający się tylko do rekompensacji sens. Związanie winy z karą oznacza uzyskanie przez oba te pojęcia, ale szczególnie przez karę, głębszego etycznego znaczenia”.
Daje do myślenia, prawda?