Test kochania za bardzo
(test autorstwa Robin Norwood, opublikowany w jej książce „Kobiety, które kochają za bardzo”, wyd. REBIS, 2008)

„Kochanie za bardzo nie jest skłonnością przypadkową. To wypadkowa wychowania kobiety w konkretnym społeczeństwie i konkretnej rodzinie. A oto typowe cechy charakteryzujące taką kobietę:

1. Wychowałaś się w domu dysfunkcyjnym, który nie zaspokajał twych potrzeb emocjonalnych.

2. Pozbawiona prawdziwej troski i wsparcia, usiłujesz odrobić tę zaległość w sposób namiastkowy, stając się czyjąś piastunką; najczęściej mężczyzny, który sprawia wrażenie potrzebującego.

3. Nie zdołałaś zmienić rodziców (lub jednego z nich) w ciepłych i czułych opiekunów. Wobec tego reagujesz silnie na swojską postać kogoś, kto jest uczuciowo nieprzystępny.  Chcesz znów dokonać cudu. Czarodziejskim środkiem ma być twoja miłość.

4. Boisz się panicznie opuszczenia; zrobisz więc wszystko, aby tylko związek trwał.

5. Nic nie jest zbyt trudne, czasochłonne czy za drogie, jeżeli może „pomóc” twojemu mężczyźnie.

6. Przywykłaś do braku wzajemności. Będziesz czekać, żywić nadzieję i wciąż próbować na nowo.

7. Zawsze bierzesz na siebie ponad pięćdziesiąt procent odpowiedzialności i winy.

8. Oceniasz samą siebie niezwykle nisko. W głębi ducha nie wierzysz, byś zasługiwała na szczęście. Sądzisz raczej, że musisz zapracować na przywilej cieszenia się życiem.

9. Ponieważ nie zaznałaś w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa, przejawiasz ogromną potrzebę panowania nad partnerem i waszym związkiem. Władcze zapędy maskujesz chęcią „bycia pomocną”.

10. W każdym układzie damsko-męskim kierujesz się nie tyle wglądem w rzeczywistą sytuację, ile swymi marzeniami o tym, jak mogaby się ona przedstawiać.

11. Nie umiesz się obejść bez mężczyzn i cierpień.

12. Możesz mieć emocjonalne, a nawet biochemiczne predyspozycje do nałogowego picia, zażywania narkotyków lub lekarstw bądź objadania się, szczególnie słodyczami.

13. Ciągnie cię do ludzi „trudnych”. Bezustannie zaplątujesz się w skomplikowane, chaotyczne i przykre afery miłosne. Unikasz w ten sposób skoncentrowania się na własnych problemach i własnym życiu.

14. Przypuszczalnie często popadasz w depresję. Starasz się jej zapobiec, fundując sobie porcję podniecenia związanego z układem niepewnym i zawiłym.

15. Nie podobają ci się mężczyźni zrównoważeni, spolegliwi, sympatyczni i wyraźnie tobą zainteresowani. Uważasz ich za „nudziarzy”.

W rodzinach dysfunkcyjnych rzeczywistość (a zwłaszcza główne jej rysy) jest stale negowana, przyjęte role zaś są kompletnie nieelastyczne. Jeżeli nikt nawet nie zająknie się o tym, co doskwiera każdemu z osobna i wszystkim naraz; jeżeli poruszanie takich spraw jest zakazane explicite („u nas się o tym nie mówi”) bądź implicite (przez natychmiastowe zmiany tematu) – uczymy się nie dowierzać swym spostrzeżeniom i uczuciom. Ponieważ nasza rodzina zaprzecza podstawowym realiom, my zaczynamy robić to samo. W efekcie nie wykształcają się w nas pewne elementarne narzędzia radzenia sobie z życiem, z ludźmi i z sytuacjami. Tego właśnie brak kobietom, które kochają za bardzo. Nie potrafią zauważyć, że ktoś lub coś nie wychodzi im na zdrowie. Nie potrafią odrzucić człowieka czy układu, którego inni w naturalny sposób unikaliby jako zbyt zagrażającego, niewygodnego lub szkodliwego dla siebie. Nie potrafią ocenić sytuacji realistycznie, czyli uwzględniając także własne interesy i dobro. Kobiety takie nie ufają temu, co podpowiadają im uczucia. Albo też posługują się uczuciami, by same siebie oszukać. Pozbawione odruchów samozachowawczych, wplątują się w niebezpieczeństwa, intrygi, dramaty i powikłania, od których natychmiast ucieknie każdy, kto ma choć odrobinę oleju w głowie, a ponieważ to, co je pociąga, jest na ogół repliką tego, w czym wzrastały, dostają kolejny raz po uszach. Wciąż zbierają ciosy.”

Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo”