Jak wynika z Europejskiego Sondażu Społecznego aż 22 procent kobiet w Polsce nie ma żadnych własnych dochodów. Osoby te są najczęściej uzależnione od swoich partnerów, którzy stosują wobec nich różne formy przemocy ekonomicznej. Zjawisko to dotyka jednak nie tylko tych kobiet, które nie zarabiają. Poniżej – rozmowa na ten temat z Urszulą Nowakowską, Dyrektorką Centrum Praw Kobiet.
Czym jest przemoc ekonomiczna i dlaczego zainteresował Panią ten temat?
O przemocy ekonomicznej mówimy wtedy, gdy jej sprawca używa pieniędzy albo innych środków materialnych do zaspokojenia swojej potrzeby władzy i kontroli nad partnerką, podporządkowania jej sobie lub przerzucenia na nią odpowiedzialność za utrzymanie domu. Sprawca uniemożliwia np. partnerce dostęp do wspólnego konta, wydziela i kontroluje jej wydatki, utrudnia podjęcie pracy, przyczynia się do tego, że ją traci, uzależnia przekazanie środków na utrzymanie domu od spełnienia swoich wymagań. Ale jest też tak, że mężczyźni pasożytują na pracy kobiet, nie płacą alimentów, zaciągają kredyty bez wiedzy partnerki, roztrwaniają majątek wspólny.
Temat ten zainteresował mnie, kiedy uświadomiłam sobie, jak często przemoc ekonomiczna współwystępuje z innymi formami przemocy i jaki ma wpływ na decyzje kobiet dotyczące pozostania w krzywdzących związkach. Wiele z naszych klientek to kobiety uzależnione finansowo od męża, pozbawione wiary we własne siły, którym bez wsparcia i edukacji finansowej trudno jest opuścić partnera, nawet jeśli ten znęca się nad nimi fizycznie. Brak własnych środków, pracy i mieszkania sprawia, że nawet te, które zrobią ten trudny krok i zdecydują się odejść, często wracają do partnera. Badania amerykańskie wykazują, że głównym powodem, dla którego kobiety powracają do stosującego prze