Od pewnego czasu nurtowało mnie pytanie, skąd się bierze brak kobiecej solidarności? Ten brak wyraźnie sygnalizowała niedawno Krystyna Janda w wywiadzie udzielonym Radiu Zet w związku z projektem zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Słynne powiedzenie Madeline Albright, byłej amerykańskiej sekretarz stanu: „W piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagały innym kobietom” podkreśla istnienie tego zjawiska. W walce o dopuszczalność (lub niedopuszczalność) aborcji polskie kobiety są po dwóch stronach barykady. Jedne aktywnie wspierają ruch pro-life, drugie – pro-choice.
Szukając odpowiedzi trafiłam na książkę, w której znalazłam dobitny przykład ilustrujący brak kobiecej jednomyślności w sprawie tak kluczowej, jak równouprawnienie płci. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych pracowano nad poprawką do konstytucji gwarantującej kobietom i mężczyznom równe prawa (Equal Rights Amendment). W ciągu roku od jej ogłoszenia ratyfikowało ją 28 stanów, do wymaganej większości było więc blisko. I wtedy na czele opozycji wobec tej poprawki stanęła kobieta – Phyllis Schlafly. Założyła własne stowarzyszenie (STOP ERA) i dzięki dużej charyzmie, klarowności wypowiedzi i znakomitej strategii działania szybko zdobyła całe rzesze zwolenników (i zwolenniczek). Tempo procesu ratyfikacyjnego wyraźnie osłabło, pozostałe stany wstrzymywały się z decyzją, były też takie, które wycofały się z wcześniejszej zgody. Niedawno zmarła Phillis Schlafly, zagorzała konserwatystka gorąco popierająca kandydaturę Trumpa na prezydenta, do końca swoich dni głosiła sprecyzowane poglądy na temat miejsca kobiet w dzisiejszym świecie. Uważała na przykład, że zawierając małżeństwo kobieta daje przyzwolenie mężowi na uprawianie z nią seksu, nie ma więc możliwości, aby doszło do małżeńskiego gwałtu. Według niej kobiety mogą uniknąć seksualnego molestowania i przemocy domowej poprzez skupienie się na małżeństwie a nie na karierze. Chwaliła się, że sama prosi męża o zgodę na publiczne wystąpienie. Itd, itp.
Wspomniana przeze mnie książka, która pomogła mi zrozumieć punkt widzenia Phillis Schlafly oraz podobnych do niej kobiet, a takich mnóstwo w naszym kraju, choćby wśród polityczek traktujących „dżender” jako największe zło, lekarek, które podpisały klauzulę sumienia, czy też kobiet-obrończyń życia, opowiadających się za zaostrzeniem prawa aborcyjnego, to „Boginie w każdej kobiecie” autorstwa Jean Shinody Bolen. Pozycja ta pojawiła się na rynku wydawniczym w 1984 roku, od tej pory wielokrotnie jej publikacja była wznawiania. Książka dostępna jest także w polskim tłumaczeniu. Autorka – profesor psychiatrii na Uniwersytecie Kalifornijskim, psychoterapeutka, jungistka, wnikliwie analizuje kobiece archetypy, czyli w istocie różne odcienie kobiecości, różne role społeczno-kulturowe kobiety, przez pryzmat cech bogiń w greckiej mitologii.
Dzięki Jean Shinodzie Bolen poznałam archetyp Ateny. Z przerażeniem odkryłam, że jeszcze do niedawna nie byłam świadoma, jak mocno determinuje on moje własne życie. Empatyzując ze sobą z przeszłości, kiedy to Atena rozpanoszyła się w mojej kobiecości, potrafię bez osądu przyjąć konserwatywne poglądy kobiet. Choć dziś absolutnie się z nimi nie zgadzam, bo inna archetypiczna bogini zajęła w mojej duszy miejsce Ateny.
Kobieta-Atena to niezależna, mądra, silna i opanowana kobieta, która jednak w przeciwieństwie do feministek jest zwolenniczką patriarchalnego porządku świata. To „córeczka tatusia”, uznająca wyższość płci męskiej nad żeńską, z powodu swoich ambicji podejmująca wysiłki, aby w ten męski świat wejść poprzez naśladowanie typowo męskich zachowań. To pracownica korporacji, pnąca się po szczeblach kariery i biorąca udział w wyścigu szczurów, czyli rywalizacji, tak charakterystycznej dla pierwiastka męskiej energii. To pasjonatka sportów ekstremalnych, w których to dołącza do przeważającego grona uprawiających je mężczyzn. To naukowiec (naukowczyni?) mocno zaangażowany w swoją pracę, dążący do tego, by dołączyć do listy nielicznych kobiet-noblistek. To polityk (polityczka?), który się godzi na „męski” sposób rządzenia. Czyli konserwatywny, taki, według którego mniejszość musi się podporządkować większości, głoszący istnienie prawdy jedynie słusznej i zamknięty na odmienne poglądy innych. Czyli taki, który uważa, że patriarchalny porządek świata jest właściwy, a jego podstawy określa w naszym kraju jedna z najbardziej patriarchalnych religii świata, jaką jest katolicyzm. Szukając logiki w poglądach zwolenniczek ruchów pro-life, które z jednej strony są przeciwne aborcji, a z drugiej – antykoncepcji, czy edukacji seksualnej w szkołach, które przecież mogłyby ograniczyć liczbę niechcianych ciąż, dochodzi się tylko do jednego wniosku. To nie o obronę życia im chodzi, ale o to, by zmaskulinizowany duet państwo/Kościół sprawował kontrolę nad kobiecymi ciałami, nad tak ważnym dla kobiet obszarem ich kobiecości, jakim jest seksualność.
Ale dajmy spokój polityce. Czasami odnoszę wrażenie, że duża część kobiet jest tym tematem znużona. Zajęte własnymi sprawami – rodziną, dziećmi, rozwojem, czy relacją z ukochanym mężczyzną nie chcą się w politykę angażować, albo po prostu nie starcza im na to czasu. Co prawda, z marazmu wyrwało Polki całkiem realne niebezpieczeństwo, że oto obudzą się w kraju, w którym ich prawa zostaną mocno ograniczone – masowo wzięły udział w „czarnych protestach”. Rodzi się jednak pytanie, czy równie masowo wzięły udział w wyborach…
Zostawmy politykę i zastanówmy się, skąd się bierze archetyp Ateny. Najpierw przypomnijmy sobie grecki mit o jej narodzinach. Atena pojawiła się na tym świecie w sposób wyjątkowy – wyskoczyła z głowy Zeusa jako dorosła kobieta-wojowniczka, odziana w zbroję, dzierżąca w ręku ostrą włócznię. Na posągach przedstawiana jest z sową, symbolem mądrości i przenikliwości. I takie są właśnie podstawowe cechy kobiety z archetypem Ateny – bystry intelekt i umiejętności osiągania zamierzonych celów. Atena nie urodziła się zatem z matki – choć ją miała, ale z ojca. Matką Ateny była Metyda, bogini roztropności, jedna z okeanid. To dzięki jej radom Zeus pokonał zjadającego własne dzieci Kronosa. Z wdzięczności pojął ją za żonę, ale jego wdzięczność trwała krótko. Ponieważ przepowiednia głosiła, że jeśli Metyda wyda na świat chłopca, to ten pozbawi Zeusa władzy, Zeus połknął ciężarną Metydę. W jej łonie była Atena, którą traktował jak syna, a jednocześnie nie uważał za rywalkę.
Atena szybko stała się jednym z najważniejszych bóstw greckiego Olimpu. Zawsze była lojalna ojcu, Zeus obdarzał ją bezgranicznym zaufaniem. W greckich mitach, w których występowała, Atena była sojuszniczką odważnych mężczyzn – herosów: Perseusza, Jazona, Bellerofonta, Heraklesa, czy Odyseusza. Otwarcie popierająca patriarchalny porządek świata uznawała, że mężczyźni mają specjalne prawa. Dlatego też surowo potraktowała Arachne, która odważyła się podkopać autorytet Zeusa, wyciągając na jaw to, że jest paskudnym kobieciarzem.
Kobieta z przeważającym archetypem Ateny jest do bólu racjonalna, w sytuacjach krytycznych nie traci zimnej krwi, kieruje się rozumem, a nie sercem i potrafi uparcie i w logiczny sposób dążyć do założonego celu. Staje się znakomitą kumpelą, towarzyszką mężczyzn, unikając emocjonalnego i seksualnego zaangażowania nawet z tymi, z którymi jest w bliższej relacji. Ponieważ nie jest ani romantyczką, ani idealistką, kobietę z dominującym archetypem Ateny nazywa się „rozsądną” i „dojrzałą”. Jednak w ten „rozsądek” i „dojrzałość” wpisana jest zgoda na świat, jaki był przez ostatnie tysiące lat – świat rządzony przez mężczyzn, zgoda na to, że to mężczyźni zajmują kluczowe pozycje w świecie finansów oraz polityki, to oni kreują kulturowe wzorce, to oni określają, jak ma wyglądać i jak zachowywać się w tym świecie kobieta. Jeśli nie jest ani uległą żoną, ani spolegliwą kochanką, może pełnić rolę lojalnej „prawej ręki” posiadającego władzy mężczyzny. Staje się więc uważną uczennicą swojego mistrza, oddaną sekretarką, kobietą rezygnującą ze swojej kariery, jeśli koliduje ona z karierą męża. Biografie bardzo wielu sławnych mężczyzn pełne są kobiet, pozostających w cieniu, którym być może zawdzięczali swoje osiągnięcia.
Zbroja, którą nosi Atena, chroni ją przed emocjonalnym cierpieniem. Zarówno własnym, jak i innych . Kobieta-Atena nie jest zdolna do współczucia i okazywania empatii. Jest surowa wobec siebie, ale też wymagająca wobec otoczenia. Kobiety pełniące typowo kobiece, wpisane w patriarchalny porządek świata role – matki, żony, czy kochanki uważa za gorsze od siebie. Nie potrafi nawiązać z nimi kontaktu, a ich rozmowy o kupkach, męskich zdradach, czy złamanych sercach autentycznie ją nudzą, Dystansuje się od osób wyrażających emocje – płaczących, czy zalęknionych, uważa je za słabe i niedojrzałe. Atenę, dzięki jej emocjonalnej zbroi, trudno zranić. Zaatakowana zastanawia się nad najlepszym sposobem obrony lub kontrataku, nie działa pod wpływem impulsu, ale po głębokim przemyśleniu.
W dzieciństwie kobieta, w której przeważa archetyp Ateny, zazwyczaj miała inteligencję rozwiniętą ponad wiek, szybko nauczyła się czytać, od ojca przejęła wiele praktycznych umiejętności, mogła też zostać zainspirowana jego pasjami. Wolała bawić się z chłopakami – grać w nogę, wspinać po drzewach niż z dziewczynkami, zainteresowanymi lalkami i zabawami w dom. U progu dojrzałości wybrała studia typowo „męskie”, mogła też postanowić, że zdobędzie ten sam zawód, co ojciec. Rosła w siłę, gdy była przez ojca chwalona za osiągnięcia, zdanie matki na jej temat było dla niej nieistotne, zresztą miała z nią bardzo słaby kontakt. Dzięki ogromnemu wsparciu ojca w jej rozwoju, wchodząc w dorosłość kobieta-Atena jest pewna siebie, odważna, łatwo osiąga sukcesy i ma sprecyzowane plany na przyszłość. Budując swoje życie prywatne związuje się z silnym, racjonalnym, władczym mężczyzną. Z równym brakiem empatii, co ona. Ich małżeństwo przypomina umowę handlową – wszystko w nim jest poukładane i ustalone, także to, że dominującą pozycję ma mąż. W takiej relacji brak jest erotyki, namiętności, zmysłowej przyjemności, spontaniczności, czy beztroskiej zabawy. A także uczuć, no bo cóż, dla obojga małżonków liczy się tylko rozum.
Ponieważ seks jest dla kobiety-Ateny obowiązkiem małżeńskim lub sposobem na prokreację, a także z powodu zgody na patriarchalny porządek świata, kobieta-Atena może się godzić na posiadanie przez męża kochanki. Lojalność męża, której oczekuje, nie musi się wiązać z jego wiernością. Odcięta od swojej seksualności, nigdy nie będzie przez mężczyznę zraniona jego zdradą. Sama mężowi jest wierna, po prostu nie ma potrzeby zaznawania seksualnych przygód na boku. Rezygnacja z seksualnego aspektu kobiecości widoczna jest u niej między innymi w sposobie ubierania się – wybiera eleganckie kostiumy, typowe dla kobiet biznesu, preferuje stonowane kolory, stosuje bardzo dyskretny makijaż. Nigdy nie flirtuje z mężczyznami, potrafi natomiast z nimi prowadzić „męskie” dysputy jak równy z równym. No, nie do końca jak równy z równym, bowiem kobieta-Atena w głębi duszy zawsze będzie uważać mężczyznę za kogoś lepszego od siebie. Za autorytet, któremu z pokorą się podporządkowuje. I to właśnie ogranicza jej rozwój, uniemożliwia wykorzystanie potencjału, przeszkadza rozwinięciu własnej tożsamości. Uniemożliwia też doświadczanie życia w pełni, czyli z towarzyszącymi mu emocjami i uczuciami. Kobieta-Atena w sumie bardziej przypomina znakomicie zaprojektowanego robota niż czującego człowieka.
Jeśli kobieta utraci kontakt ze swoimi instynktami, popędami i emocjami, a tym samym utraci kontakt ze swoim ciałem, przestaje odbierać jako coś niestosownego, gdy uznany przez nią autorytet – mężczyzna przejmuje nad nim kontrolę. Ona tego nawet tak nie czuje, tak nie postrzega, a oddanie swojego ciała pod męski zarząd uważa za prawo naturalne.
Dlaczego tak wiele mądrych i ambitnych kobiet rezygnuje z seksualnego aspektu swojej kobiecości? Z holistycznego podejścia do siebie, w którym ciało i emocje ą tak samo ważne, jak rozum? Dlaczego te mądre i ambitne kobiety wciąż popierają patriarchalny porządek świata? Po części odpowiedzialne są geny, dające predyspozycje osobowościowe, po części wychowanie, to, że stały się „córeczkami tatusia”, ale po części też niechęć do poszerzania świadomości siebie, rozwoju osobistego, otwarcia się na nowe koncepcje i idee. Nowe zawsze budzi strach. Kobieta-Atena boi się, że gdy otworzy się na własną seksualność, obudzi się w niej demon. Demon, który ją zaprowadzi prosto w objęcia diabła i zburzy poukładane życie. I spowoduje, że stanie się ladacznicą. Jean Shinoda Bolen utożsamia ladacznicę z archetypem Afrodyty, boginią namiętnej miłości, doceniającą piękno, zmysłowość, otwartą na przyjemności, niezwykle twórczą. Boginią, która ma w sobie moc transformacji. Kobieta-Afrodyta żyje chwilą, folguje swoim zachciankom, także seksualnym i nie tworzy z mężczyznami trwałych związków. Jej, podobnie jak Ateny, żaden mężczyzna nie zrani, ale zupełnie z innego powodu, Bo to ona ma nad nim władzę.