Istnieją dwa rodzaje poczucia bezpieczeństwa – warunkowe i bezwarunkowe. Każde przynosi jakieś korzyści i jakieś straty, ważne jest, aby świadomie decydować, w budowanie którego inwestujemy.

Warunkowe poczucie bezpieczeństwa opieramy na kryteriach zewnętrznych – najczęściej na pieniądzach i dobrach materialnych, obecności bliskiej osoby, na którą zawsze można liczyć (rodzice, rodzeństwo, mąż, partner, przyjaciółka) oraz przynależności do grupy, z którą się identyfikujemy (rodzina, wspólnota religijna, krąg znajomych). W przypadku inwestowania w warunkowe poczucie bezpieczeństwa nasze wysiłki idą w stronę osiągnięcia stanu posiadania i utrzymania go, są więc jednoznacznie określone. Wiadomo, co mamy robić, aby czuć się bezpiecznie. Negatywną konsekwencją takiego podejścia jest jednak to, że zaczynamy się bać, że stracimy to, co jest naszą opoką poczucia bezpieczeństwa. Czyli w istocie zamieniamy jeden lęk na drugi. Stajemy się bardzo zachowawcze, unikamy zmian, w relacjach stosujemy albo mechanizmy uległości i dla świętego spokoju nie mówimy, co nam się nie podoba, albo mechanizmy dominacji w różnych odmianach (terrorystka, ratowniczka, biedactwo, zamknięta w sobie) aby utrzymać gwaranta naszego poczucia bezpieczeństwa przy sobie. Podobnie w grupach – tam albo z lęku przed odrzuceniem całkowicie się podporządkowujemy, zatracając siebie, albo wchodzimy w role charyzmatycznej liderki, mającej władzę nad innymi.

Bezwarunkowe poczucie bezpieczeństwa budujemy na kryteriach wewnętrznych i dlatego jest ono zależne wyłącznie od nas samych. Jakie to kryteria?

– umiejętność zarządzania emocjami,

– umiejętność proszenia o wsparcie,

– zasoby, umożliwiające zaspokajanie potrzeb (wiedza, doświadczenie).

Jeśli umiemy zarządzać emocjami, z odwagą, ale i świadomością ryzyka, jakie się z tym wiąże, będziemy podejmować rozwojowe wyzwania, poradzimy sobie też trudnych sytuacjach losowych. Opieranie poczucia bezpieczeństwa na kryteriach wewnętrznych nie oznacza, że mamy się stać Zosią Samosią, ale że potrafimy sięgnąć po pomoc. To też się wiąże z ryzykiem, bo pokazujemy wówczas swoją słabość, ktoś naszej prośby może nie spełnić, albo potem oczekiwać odwdzięczenia, warto więc rozsądnie dobierać osoby, do których po pomoc się zwracamy. Wiedza, jaką nabywamy i nasze doświadczenie życiowe to zasoby, z którymi możemy czerpać pełnymi garściami. Razem ze wspomnianymi umiejętnościami – zarządzania emocjami i proszenia o wsparcie, stanowią trwały fundament, na którym możemy budować nasze życie z pewnością, że nie rozsypie się nagle jak domek z kart.

A co tracimy inwestując w bezwarunkowe poczucie bezpieczeństwa? Z jednej strony bezpowrotnie żegnamy się z wygodą, jaką daje pozycja dziecka – stajemy się dorosłe i odpowiedzialne za swoje życie. Z drugiej – żegnamy poczucie omnipotencji i wpływu na wszystko i wszystkich. Odpuszczając godzimy się z tym, że nie wszystko od nas zależy.