Jako że bliskie mi są idee równouprawnienia płci, z uwagą śledzę kariery kobiet w naszym kraju. Z zaciekawieniem więc przyjęłam niedawną nominację Barbary Stanisławczyk na prezesa (prezeskę?) Polskiego Radia, potęgowaną jeszcze tym, że jest ona w ogóle pierwszą kobietą na tym stanowisku. Tuż po objęciu swojej funkcji Barbara Stanisławczyk obwieściła, że medium narodowe, którym ma stać się Polskie Radio, to takie, które „odzwierciedla rzeczywistość społeczną, zapewnia sprawiedliwy udział w debacie publicznej, jest informatorem i kreuje pozytywne wzorce kulturowe”. Ponieważ nie miałam jasności, jakież to pozytywne wzorce kulturowe Pani Prezes miała na myśli, postanowiłam co nieco poznać jej poglądy. I tak w sieci natknęłam się na ponad dwugodzinną relację wideo z wykładu, jaki wygłosiła w marcu ubiegłego roku w Instytucie im. Lecha Kaczyńskiego, zatytułowanego :”Język propagandy gender w przekazie medialnym i odbiorze społecznym”. Okazało się, że znaczenie, jakie nadaje ona słowu „gender” jest tożsame z prezentowanym przez Kościół katolicki, który oficjalnie dał temu wyraz w słynnym liście pasterskim odczytywanym wiernym w Niedzielę Świętej Rodziny 29 grudnia 2013 roku. Oto fragment tego listu:

„Ideologia gender stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian ideowo-kulturowych, mocno zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez coraz bardziej radykalizujące się ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną zapoczątkowaną w 1968 roku. Gender promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i tradycyjnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy, że z biegiem czasu można ją sobie wybrać, a tradycyjna rodzina jest przeżytkiem i obciążeniem społecznym. (…) Gender w swojej najbardziej radykalnej formie traktuje płeć biologiczną jako rodzaj przemocy natury wobec człowieka. Według niej „człowiek zostaje uwikłany w płeć”, z której powinien się wyzwolić. Negując płeć biologiczną, człowiek zyskuje „prawdziwą, niczym nieskrępowaną wolność” i może wybierać tzw. płeć kulturową, która uwidacznia się wyłącznie w zewnętrznych zachowaniach. Człowiek ma ponadto prawo do spontanicznej zmiany dokonanych już w tym zakresie wyborów w obrębie pięciu płci, do których zalicza się: gej, lesbijka, osoba biseksualna, transseksualna i heteroseksualna.”

Barbara Stanisławczyk w swoim wykładzie stwierdziła między innymi: „Gender to mówienie o kulturowej orientacji płci, to mowa o tym, że ja mogę czuć się kimś innym niż to dyktuje moja płeć biologiczna. Zdarzać się mogą takie przypadki i są to przypadki medyczne czy psychiczne, tym się zajmuje medycyna i są publikacje na ten temat, ale próbowanie uczynienia z tego zjawiska społecznego i porównywanie tego do tolerancji jest grzechem samym w sobie i pułapką zastawioną na większość społeczeństwa. Nie wpadajmy w tę pułapkę, która jest celową robotą.”

Grzmiała też ze swojej ambony: „Gender to rozmontowywanie tradycji, rozmontowywanie moralności chrześcijańskiej, uwalnianie seksualności…” „szaleństwo pogoni za swoimi namiętnościami zaślepia i powoduje, że ludzie stają się chłopami pańszczyźnianymi własnych pożądań…” „Genderyści zakwestionowali istnienie prawdy absolutnej, która jest podstawą systemu moralnego w świecie zachodnim…”

A o jaką to prawdę absolutną chodzi, możemy się zorientować z kolejnego akapitu listu pasterskiego Kościoła katolickiego:

„Niebezpieczeństwo ideologii gender wynika w gruncie rzeczy z głęboko destrukcyjnego charakteru zarówno wobec osoby, jak i relacji międzyludzkich, a więc całego życia społecznego. Człowiek, pozbawiony stałej tożsamości płciowej, gubi bowiem sens swego istnienia, nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących przed nim w jego rozwoju osobowym, rodzinnym i społecznym, także zadań dotyczących prokreacji”.

Wykład Barbary Stanisławczyk, wygłoszony przeszło rok po ogłoszeniu listu pasterskiego „Zagrożenia rodziny płynące z ideologii gender” wyraźnie pokazuje, że się nie zdały wysiłki rzeszy naukowców, publicystów, czy polityków mające na celu wykazanie, że w liście tym doszło do monstrualnych przekłamań, czy wręcz manipulacji.

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, ówczesny Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania wystosowała w grudniu 2013 roku oświadczenie w sprawie nieprawdziwych interpretacji pojęcia gender (dostępne na rownetraktowanie.gov.pl). Czytamy w nim: „Tak w polityce jak prawie, tak w Polsce jak za granicą, gender odnosi się do równego traktowania kobiet i mężczyzn.(…) Próby łączenia dążeń do wyrównywania szans między kobietami i mężczyznami z seksualizacją dzieci, zamachem na rodzinę czy promocją homoseksualizmu – nie mają racjonalnych podstaw”.

Politycy Twojego Ruchu, z profesorem Janem Hartmanem na czele, na list pasterski zareagowali jeszcze mocniej. W ich wystąpieniu znalazło się stwierdzenie: „Ideologia gender z którą od trzech miesięcy walczy Kościół, to wymysł samego Kościoła. To wirtualny wróg skonstruowany przez duchownych i służący jako zasłona dymna dla coraz liczniej ujawnianych przypadków pedofilii w Kościele. Zamiast moralnego samooczyszczenia, wyznania win i naprawienia szkód hierarchowie Kościoła postanowili zaatakować „zło”, które same wymyślili – rzekomą „ideologię gender”, odwracając uwagę swoich własnych win – pedofilii i jej systematycznego ukrywania”.

Barbara Stanisławczyk w swoim wykładzie mieszała pojęcia tożsamości płciowej, orientacji seksualnej i polityki równościowej, dając wyraz swojej całkowitej indolencji w tym obszarze. Ponieważ istnieje uzasadnione ryzyko, że informacje o „gender”, które za niedługo zaczną się pojawiać w Polskim Radiu będą tworzone w oparciu o znaczenie tego słowa przyjęte przez Kościół katolicki (i Barbarę Stanisławczyk), przypomnijmy, czym tak naprawdę jest gender (poniższe informacje podajemy głównie za Wikipedią).

—————————————————————————————————————————————-

Gender w języku angielskim oznacza tożsamość płciową. Tożsamość płciowa, inaczej określana jako płeć psychiczna albo płeć kulturowa to koncepcja samej siebie lub samego siebie w kontekście własnej płci biologicznej. Kobieta, mężczyzna – to płci biologiczne, kobiecość, męskość – płci psychiczne, gender.

U większości osób tożsamość płciowa (gender) jest zgodna z fizycznymi cechami płciowymi, czyli z płcią biologiczną (sex). Jeśli tak nie jest – a dotyczy to około procenta populacji – mówimy o osobach transseksualnych. Transseksualista to ktoś, kto psychicznie czuje się odmienną płcią niż wynika to z budowy jego ciała (kobieta w ciele mężczyzny, mężczyzna w ciele kobiety). Różnice płci biologicznych uwidaczniają się między innymi w budowie anatomicznej, składzie hormonów oraz funkcjach reprodukcyjnych.

Płeć biologiczna jest uwarunkowana genetycznie, ale też determinowana warunkami prenatalnego rozwoju w łonie matki. Obok – przeważających u naszego gatunku – dwóch płci, żeńskiej i męskiej, istnieją też inne płci biologiczne, często określane wspólnym mianem „trzecia płeć”. Na Dominikanie na przykład istnieje płeć „guevedoche” – noworodek ma męski genotyp XY, ale żeńskie zewnętrzne narządy płciowe. Wykształcenie u tej płci męskich narządów następuje dopiero w okresie pokwitania. Osoby, które rodzą się genetycznie jako XXY również należą do „trzeciej płci” (u typowej kobiety występuje genotyp XX, u mężczyzny – XY). Mają męskie zewnętrzne narządy płciowe, ale rozrośnięte gruczoły sutkowe, zaokrąglone biodra i cechuje je brak typowego dla mężczyzn zarostu i owłosienia ciała. Z kolei popularni w Indiach hidżra to osoby o męskich rysach twarzy i cechach budowy ciała, ale ubierające się po kobiecemu. Wśród nich są zarówno osoby typowo transseksualne, jak i hermafrodytyczne, a także transwestyci oraz męscy kastraci. Warto zwrócić uwagę, że w świecie zwierząt istnienie „trzeciej płci” jest bardzo popularne i wcale nie oznacza anomalii. Są także gatunki, u których płeć biologiczna zmieniana jest u osobnika w zależności od kryteriów środowiskowych.

W ramach każdej płci biologicznej istnieją różne orientacje seksualne. Orientacja – to odczuwanie pociągu seksualnego do określonej płci. Najpopularniejsza jest orientacja heteroseksualna, czyli pociąg do płci przeciwnej (choć w świetle istnienia „trzeciej płci” należało by ją raczej określić orientacją „kobieta-mężczyzna”). Mamy też orientację homoseksualną (pociąg do tej samej płci) i biseksualną (do obu typowych płci). Niektórzy badacze wyróżniają czwartą orientację – aseksualną, w której brak jest wyraźnych symptomów seksualnego pociągu a osoba mająca tę orientację w pełni to akceptuje.

Przez długi czas odmienna od heteroseksualnej orientacja była uważana za dewiację, zaburzenie. Ze spisu chorób psychicznych DSM, publikowanego przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne homoseksualizm został wykreślony dopiero w 1973 roku. Dziś prawodawstwo wielu krajów dopuszcza związki homoseksualne. W Polsce póki co nie ma takiej prawnej możliwości, co więcej, w dalszym ciągu znaleźć można ośrodki oferujące terapię homoseksualizmu (sic!)

Płeć biologiczna i związane z tym fizjologiczne uwarunkowania mogą wpływać na predyspozycje behawioralne, na przykład większą skłonność do aktywności lub bierności, rywalizacji bądź współpracy, egoizmu lub altruizmu. Z tego też powodu, ale także wskutek uwarunkowań środowiskowych (klimat, dostępność pożywienia itp.) przez tysiące lat istnienia gatunku ludzkiego różnice płci biologicznych doprowadziły do wykształcenia tradycyjnych ról społecznych przypisanych płciom (gender roles).

Gender, czyli płeć psychiczna, określana jest przez wyuczone postawy i zachowania, a także pełnione role, czy wykonywane zawody, charakteryzujące zazwyczaj osoby o określonej płci biologicznej. W zależności od historycznej epoki, kultury, czy grupy społecznej cechy płci psychicznej mogą być definiowane różnie. Różne są też zakresy tolerancji na wszelkie odchyłki od przyjętych norm, czyli choćby zachowania spostrzegane przez otoczenie jako niezgodne z własną płcią.

Kobiecość, tak jak i męskość ma więc w sobie komponent biologiczny, związany z ciałem, jak i psychiczny, który obejmuje zarówno stany afektywne – emocje, uczucia, jak i myśli – spostrzeżenia, refleksje, przekonania. Co ciekawe, jak wykazują badania, większość z tego, co ludzie uważają za kobiece lub męskie kształtuje się pod wpływem kultury, a więc z biologią nie ma nic wspólnego.

—————————————————————————————————————————————-

Mam nadzieję, że ta wiedza w pigułce pozwoli w zupełności na uznanie za fałszywe stwierdzeń z listu pasterskiego Kościoła katolickiego, takich jak „gender twierdzi, że biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy”, czy też wykazanie absurdalności podanej w nim informacji, że gender definiuje pięć płci: gej, lesbijka, osoba biseksualna, transseksualna i heteroseksualna.

Mieszanie orientacji seksualnej z gender ma charakter symptomatyczny. Zostawmy na boku powody, dla których czyni to katolicki Kościół, ale dlaczego robi to też Barbara Stanisławczyk? Dlaczego w swoim wykładzie wielokrotnie utożsamiła gender z propagandą homoseksualizmu? Nie lubię grubymi nićmi szytych tłumaczeń czyjegoś zachowania, ale jej przestroga, do czego doprowadzić może „szaleństwo pogoni za swoimi namiętnościami” nasuwa mi przypuszczenie, że Barbara Stanisławczyk chciałaby powrotu do tradycji, w której seks pełnił wyłącznie rolę prokreacyjną.

Jeśli chcecie się o tym przekonać, słuchajcie Polskiego Radia. Oj, będzie się działo.

P.S. A jeszcze tak niedawno Barbara Stanisławczyk daleka była od pruderii. Jednym z jej oryginalnych pomysłów było namówienie Borysa Szyca na rozbieraną sesję zdjęciową i umieszczenie jego aktu na okładce. O kulisach przedsięwzięcia opowiadała w Dzień Dobry TVN w styczniu 2010 roku:

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/naga-sesja-borysa-szyca,6381.html