Związek, w którym czujesz się bezpiecznie, to marzenie wielu z nas. Jeśli jednak cierpisz przez partnera lub ranisz go, przypomnij sobie swoje dzieciństwo. To właśnie wtedy musiało wydarzyć się coś, w czym ukryty jest klucz do odczarowania przyszłości.

Spotykasz mężczyznę. Zakochujesz się i… niestety, nie wszystko układa się jak w bajce. Pojawiają się trudności. Twój związek przeżywa huśtawkę emocjonalną. Może doświadczasz za mało uwagi ze strony partnera? Albo odwrotnie – czujesz, że potrzebujesz więcej przestrzeni dla siebie? A może to on ucieka przed bliskim kontaktem z Tobą, nie chce się otworzyć i wyraźnie nie potrzebuje bliskości? Żeby zrozumieć, co się dzieje w Waszym związku, przyjrzyj mu się dokładniej. Psycholog i terapeutka Anna Król-Kuczkowska przeprowadziła badania w grupie ludzi trzydziestoletnich. Chciała się dowiedzieć, w jaki sposób przywiązują się do partnerów. Okazało się, że u podstaw wielu związków leży lęk.

Mapa z dzieciństwa
Wszyscy uczymy się kochać od pierwszych chwil swojego życia. Psychologowie twierdzą, że już niemowlę widzi w oczach rodzica cały świat. I tłumaczą: „Jeśli w oczach matki widziałaś dużo ciepła i spokoju, to dostałaś przekaz: jesteś fantastyczną osobą, nie musisz się niczego bać, świat Ci nie zagraża. Jeżeli zaś w oczach rodzica obserwowałaś permanentny strach, zniecierpliwienie albo złość, przekaz wyglądał odwrotnie: coś z Tobą jest nie tak. Świat to miejsce pełne niebezpieczeństw, więc nie możesz czuć się tu bezpieczna”.

Warto wiedzieć: W pierwszych latach życia tworzył się podstawowy rdzeń Twojej osobowości. – W tym czasie dowiadywałaś się od rodziców, kim jesteś, na co zasługujesz, kim są inni ludzie i co mogą Ci dać – mówi Anna Król-Kuczkowska. Obserwując matkę i ojca, pieczołowicie zdobywałaś wiedzę, czego możesz oczekiwać od mężczyzn i w jaki sposób działają związki. Te doświadczenia stanowią teraz Twój przewodnik pt. „Jak tworzyć relacje z facetami w dorosłym życiu”.

Kapitał na lata
Jeśli doświadczyłaś w dzieciństwie ciepłej więzi z rodzicami, a oni zauważali Twoje potrzeby i pragnienia, należysz do grupy szczęśliwców, którzy nie mają kłopotów z nawiązywaniem bliskiej relacji. Pewnie wierzysz we własną wartość, a innych postrzegasz jako ludzi o dobrych intencjach. Czasem pozwalasz sobie być zależną od partnera i odwrotnie. Rzadko się martwisz, że zostaniesz porzucona lub że facet będzie chciał być z Tobą zbyt blisko. – Taki styl tworzenia więzi jest fantastycznym kapitałem dla miłości – mówi Anna Król-Kuczkowska. Według badań terapeutki reprezentuje go dziś więcej kobiet niż mężczyzn. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest zapewne wiele, a jedną z nich mogą być uwarunkowania społeczne. Najprawdopodobniej dlatego, że matki i ojcowie okazują zwykle więcej uczuć córkom. Chłopcy – w mniemaniu wielu rodziców – muszą być odważniejsi i silniejsi. Dlatego często nie okazuje się im czułości i nie pozwala płakać.

Warto wiedzieć: Osoby, które są zdolne do bliskiego przywiązywania się, wcale nie musiały mieć idealnego dzieciństwa. Coś takiego nie istnieje. Po prostu miały na tyle wystarczająco dobre dzieciństwo, by móc potem w dorosłym życiu tworzyć satysfakcjonujące związki.

Lęk przed uczuciem
Jednak wielu dorosłych ludzi nie wspomina swojego rodzinnego domu jako stabilnego i ciepłego. Ci, którzy mieli rodziców mało przewidywalnych, zwłaszcza zimną, odrzucającą i nieokazującą uczuć matkę, często w dorosłym życiu nie potrafią zaufać partnerowi. Każdemu kolejnemu związkowi towarzyszy lęk (często nieświadomy). Jeśli jesteś taką osobą, myślisz pewnie: „Niestety, uczucia szybko tracą intensywność. Trudno jest być naprawdę blisko z drugim człowiekiem. Mój facet chce ciągle czegoś więcej (bardziej intymnie, bardziej serdecznie), a ja nie potrafię mu tego dać. Jego naleganie drażni mnie i niepokoi”. W dzieciństwie musiałaś doświadczyć odrzucenia lub poświęcano Ci za mało uwagi.

Warto wiedzieć: – Kiedy w rodzinnym domu dominują chłodne uczucia, dziecko, żeby przetrwać, wypiera pragnienie bliskości i emocje. Potem podobnie funkcjonuje w dorosłym życiumówi Anna Król-Kuczkowska. Jeśli przydarzyło Ci się coś podobnego, to już wiesz, dlaczego możesz mieć trudności z nawiązaniem silnej emocjonalnej więzi. Bliskość nadal wydaje Ci się czymś niejasnym i zagrażającym. Możesz też żyć w przekonaniu, że w ogóle jej nie potrzebujesz.

Więcej przestrzeni?
Unikanie bliskości wydaje się dotyczyć przede wszystkim mężczyzn. Wielu panów uważa, że uczucia są czymś z natury swej niestałym. Natomiast trwanie w jednym

związku kojarzy im się z utratą części siebie. Dlatego chcą kontrolować bliskość, próbując utrzymywać ją na możliwie minimalnym poziomie. Rozmieniają uczucia na drobne, szukając zaangażowania poza związkiem: w romansach, pasjach, intensywnym życiu towarzyskim. To pozwala im nie deklarować się całkowicie i unikać jednej naprawdę głębokiej relacji. Bardzo często kobiety, uwikłane w życie z takimi mężczyznami, opowiadają, że czują się samotne i nie potrafią tego zmienić. Bo wszelkie próby zbliżenia się do partnera budzą w nim albo lęk, albo wręcz irytację. Wtedy padają słowa: „Potrzebuję więcej przestrzeni dla siebie, a Ty nie dajesz mi oddychać”.

Warto wiedzieć: Taki wzorzec zachowań nie jest zarezerwowany tylko dla facetów. Z obserwacji Anny Król-Kuczkowskiej wynika, że coraz więcej kobiet prowadzi tzw. wielowątkowe życie. Dziewczyny otaczają się dwoma lub kilkoma mężczyznami: jeden jest od długich rozmów, drugi od seksu, trzeci od reperowania samochodu – mówi terapeutka. – Pod tym wszystkim ukryte są jednak ogromne pokłady lęku przed bliskością i brak zaufania.

Na uwięzi
Anna Król-Kuczkowska twierdzi, że obecnie najwięcej trzydziestolatków boi się porzucenia i życia w samotności. Przepełnieni są poczuciem wszechogarniającego chaosu i nieufnością zarówno do samych siebie, jak i do innych ludzi. Ich rodzice zazwyczaj byli mało przewidywalni, zmienni emocjonalnie, czasami niesprawiedliwi. Dlatego ich dzieci czuły się raz kochane, a za chwilę zupełnie zbędne. Musiały walczyć, aby zostały zauważone, i stąd później wielki głód bliskości graniczący z chęcią „stopienia się” z drugą osobą. Dziś takim ludziom towarzyszą skrajne emocje i silne wahania nastroju, zakochują się często, ale powierzchownie. Jeśli jesteś jedną z takich osób, możesz myśleć: „Ludzie nie rozumieją mojej potrzeby bliskości. Martwię się, że mój partner mnie nie kocha i wkrótce porzuci. Chciałabym stworzyć z nim idealną jedność. Ale to pragnienie odstrasza go. On zarzuca mi, że ja chcę go uwięzić, zagarnąć dla siebie”. Zwróć uwagę: choć partner nie ma nic wspólnego z niezrównoważonym rodzicem, nadal nie potrafisz wyzbyć się strachu, że zostaniesz zlekceważona.

Warto wiedzieć: Jeśli w dzieciństwie czułaś się kochana, dziś pewnie uważasz, że jesteś w stanie wpływać na swój los i być szczęśliwa. Jeżeli zaś rodzice lekceważyli Twoje pragnienia i potrzeby, teraz masz poczucie, że niewiele od Ciebie zależy, a Twoimi relacjami z mężczyznami rządzi nieznana siła. A to nieprawda.

Bądź moim tatą
Nieumiejętność tworzenia bliskich relacji może stać się prywatnym więzieniem. Jedyną drogą do wyzwolenia jest lepsze poznanie siebie. – Bez rozwinięcia samoświadomości istnieje prawdopodobieństwo, że będziesz automatycznie wiązać się z osobami, z którymi powtórzysz toksyczną relację, kiedyś przeżywaną z rodzicami. Jeśli Twój ojciec był np. człowiekiem chłodnym emocjonalnie, instynktownie możesz wybrać podobnego. A gdy już zrozumiesz, w jaką pułapkę wpadłaś, dla odmiany wybierzesz kogoś innego niż rodzic – ciepłego i troskliwego, bo będzie Ci się wydawało, że tylko taka osoba potrafi zrekompensować Ci traumatyczne przeżycia z dzieciństwa – mówi Anna Król-Kuczkowska. Ale i ten wybór nie jest gwarancją sukcesu w miłości. Wkrótce możesz poczuć, że bliskość, jakiej chce ten troskliwy mężczyzna, przeraża Cię, jest wręcz nie do zniesienia. Wystraszona uciekniesz. – Leczenie się ze swoich bolesnych doświadczeń za pomocą partnera jest kiepskim pomysłem. Twój mężczyzna ma być partnerem, a nie nowym tatą, czy kompensacją traum z dzieciństwa – podkreśla Anna Król-Kuczkowska. Najwyższy czas, byś w końcu zajęła się sobą.

(autorka – Iwona Zgliczyńska, źródło – www.polki.pl)